Prof. W. Hryniewicz: Przywyknięcie do podziału to wielki grzech chrześcijan

"Przywykliśmy do sytuacji podziału w chrześcijaństwie i to jest być może jednym z największych naszych grzechów" - uważa ks. prof. Wacław Hryniewicz.

KAI: Wiele z konfliktów wyznaniowych w tych krajach ma charakter polityczny? Jak zatem oddzielić zdrowe ziarno ekumeniczne od politycznych plew?

- Jest to wielowiekowy problem. Co było przyczyną największego konfliktu między Wschodem a Zachodem - polityka! W roku 1204 krzyżowcy zdobyli i barbarzyńsko złupili Konstantynopol. Niesłusznie łączymy datę schizmy ze wspomnianym wcześniej rokiem 1054. Jest to przede wszystkim data symboliczna O wiele gorsze dla wzajemnych relacji były późniejsze wydarzenia.

Po wyjściu Kościoła greckokatolickiego z katakumb, zwłaszcza na Ukrainie i w Rumunii, doszło do wielu konfliktów. Chodziło m.in. o odzyskanie przejętych przez Kościół prawosławny - po przymusowej likwidacji unii przez Stalina w 1946 i 1948 r. - cerkwi i majętności kościelnych. Gdyby oba Kościoły były wolne od politycznych uwikłań i narodowych ambicji, to może łatwiej byłoby rozwiązać problemy natury kościelnej. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia doszły, jak wiadomo, ze strony prawosławia pod adresem Kościoła katolickiego oskarżenia o propagowanie uniatyzmu i prozelityzmu. Ten trudny okres wyhamował i doprowadził do zastoju oficjalny dialog katolicko-prawosławny. W 1993 roku w Balamand (Liban) uzgodniony został dokument o uniatyzmie jako metodzie jednoczenia Kościołów, która powinna zostać odrzucona i należeć do przeszłości. Dokument ten wzbudził wiele kontrowersji zarówno wśród grekokatolików jak i prawosławnych. Potem przez 7 lat nic się nie działo. W 2000 r. w Baltimore (USA) spotkanie Międzynarodowej Komisji Mieszanej zostało ponownie zdominowane przez problem uniatyzmu.

Innym problemem, który położył się cieniem na dalszym dialogu było ustanowienie w 2002 r. nowych struktur diecezjalnych Kościoła katolickiego na terenie Federacji Rosyjskiej. Po ostrej reakcji Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego nie było już szansy na wznowienie rozmów. Zaczęły się konflikty. Niektórych duchownych rzymskokatolickich wydalono z Rosji. W takim klimacie nie można było prowadzić dialogu. Komisja stała się zakładnikiem wydarzeń i nie miała nic do powiedzenia.

KAI: Największy konflikt w kontekście uniatyzmu wybuchł wokół Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Jak go rozwiązać? Czy w ogóle możliwe jest jego rozwiązanie, kiedy wiadomo, że katolickie Kościoły wschodnie są żywymi, prężnie działającymi wspólnotami?

- Jest to bardzo delikatny i złożony problem. Kluczowym stwierdzeniem dokumentu z Balamand jest to, że unie częściowe (unia brzeska, użhorodzka i inne) nie rozwiązały problemu. Wręcz przeciwnie, zantagonizowały jeszcze bardziej katolików i prawosławnych. Stały się przyczyną cierpienia milionów ludzi. Jedności nie można poszukiwać na drodze tak pojętego uniatyzmu. Same nazwy historyczne, którymi posługiwano się w minionych wiekach, takie jak "unici" i "dyzunici" są dzisiaj odczytywana przez grekokatolików jako obraźliwe. Sam doświadczyłem na sobie konsekwencji mówienia o tych sprawach... Musimy uczyć się mówić tak, aby nie urażać niczyjej godności i wrażliwości.

Kościoły greckokatolickie są wspólnotami żywymi, które działają od wielu stuleci i noszą na sobie głębokie piętno męczeństwa. Dokument z Balamand wyraźnie uznaje, że mają one prawo do istnienia. Jesteśmy nadal świadkami dramatycznej sytuacji ekumenicznej w relacjach z prawosławiem. Z jego strony pojawiają się wciąż zarzuty, że potwierdzenie prawa grekokatolików do istnienia jest odczytywane jako pretekst, czy wręcz zachęta do umacniania aktywności tych Kościołów. Dotyczy to zwłaszcza domagania się przez nie większych praw do samodzielności, a w tym m. in. do utworzenia patriarchatu przez największy Ukraiński Kościół Greckokatolicki. Prawosławni odczytują te dążenia jako zagrożenie. W ich oczach grekokatolicy chcą uchodzić za autentycznych przedstawicieli tradycji wschodniej, reprezentowanej w ciągu wieków przez Kościół prawosławny. W duchu eklezjologii "Kościołów siostrzanych" (znamy po 2000 roku oficjalne zastrzeżenia co do tej terminologii!) trzeba spojrzeć na te sprawy w innym duchu.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama