Prof. W. Hryniewicz: Przywyknięcie do podziału to wielki grzech chrześcijan

"Przywykliśmy do sytuacji podziału w chrześcijaństwie i to jest być może jednym z największych naszych grzechów" - uważa ks. prof. Wacław Hryniewicz.

KAI: Ksiądz Profesor uważa, że najważniejszą kwestią w relacjach katolicko-prawosławnych jest problem papieskiego prymatu...

- W dialogu z prawosławiem problem tzw. unii nie będzie rozwiązany bez uporania się najpierw z zagadnieniem papieskiego prymatu. Początki unii trzeba rozumieć na tle eklezjologii, która uczyła, że bez jedności z papieżem nie ma prawdziwego Kościoła; prawdziwym i jedynym Kościołem Jezusa Chrystusa jest Kościół rzymskokatolicki i poza tym Kościołem nie ma zbawienia. Znane są soteriologiczne motywacje inicjatorów unii. Niektórzy z nich nawet w swoim testamencie przed śmiercią oświadczali, że dążyli do unii z Rzymem, bo poza nim, poza jednością z papieżem, nie ma zbawienia.

Dzisiaj patrzymy na te sprawy w świetle pełniejszej eklezjologii. Widzimy, że najważniejszy w Kościele jest związek z Ewangelią, z Jezusem Chrystusem. To On jest Głową Kościoła i Dawcą zbawienia. Nie można odmawiać miana prawdziwego Kościoła tym, którzy nie mają więzi kanonicznej z papieżem. W oficjalnych dokumentach rzymskokatolickich prawosławie oceniane jest o wiele bardziej życzliwe niż Kościoły protestanckie, które określa się mianem wspólnot kościelnych. Soborowy Dekret o ekumenizmie "Unitatis redintegratio" mówi w tytule jednego z podrozdziałów o "Kościołach i wspólnotach kościelnych odłączonych na Zachodzie".

Problem prymatu należy powiązać z zagadnieniem unii częściowych i spojrzeć na nie bezstronnie z perspektywy historycznej. Trzeba zobaczyć motywację i oczekiwania tych ludzi, którzy odważyli się na ten krok. Prawosławni proszący o jedność z papieżem byli traktowani w Rzymie jako przychodzący niemalże z próżni eklezjologicznej. Według ówczesnych kryteriów byli schizmatykami i musieli składać potrydenckie wyznanie wiary katolickiej. Trzeba w dialogu wspólnie spojrzeć na historyczne i teologiczne przesłanki powstania unii i powiązać je z wizją Kościoła pod przewodnictwem papieża. Problemu uniatyzmu nie da się rozwiązać w oderwaniu od kwestii prymatu. Nie wiadomo jeszcze jak problem ten zostanie rozwiązany. Rozwiązania trzeba szukać w cierpliwym dialogu.

KAI: Mamy już przykłady prób rozwiązania kwestii uniatyzmu

- Inspiracją może być postawa melchickich biskupów greckokatolickich w Patriarchacie Antiocheńskim. Wyrażali oni gotowość, w razie osiągnięcia jedności z Kościołem prawosławnym, ustąpienia ze swoich stolic biskupich na rzecz prawosławnych hierarchów. Ten gest gotowości do dobrowolnego samoograniczenia jest czymś wyjątkowym w skali całego chrześcijaństwa. Jest to droga naśladowania Chrystusa, który potrafił "umniejszyć (ogołocić) samego siebie" przyjąwszy "postać sługi" (Flp 2,7). Gdyby więcej Kościołów odnalazło zdolność do samoograniczenia się, wtedy rozwiązalibyśmy o wiele szybciej wiele nabrzmiałych problemów.

Na obecnym etapie prawosławni w wielu inicjatywach Kościoła greckokatolickiego widzą raczej ekspansję aniżeli próbę spokojnego trwania i chęci porozumienia. Kiedy nauczymy się spokojnie, szczerze i uczciwie rozmawiać ze sobą, wtedy dialog będzie miał duże szanse na pomyślny rezultat. Mówię to na podstawie własnego wieloletniego doświadczenia. Może spełni się to, o czym marzyli patriarchowie wschodni w swojej głośnej encyklice z 1848 roku. Przeczuwali, że kiedyś nadejdzie czas dialogu. Pisali: "Chcemy jedności Kościoła, ale bez pośpiechu, po dojrzałym rozsądzeniu, a gdy będzie potrzeba, po zasięgnięciu opinii mądrych, pobożnych, miłujących prawdę i bezstronnych biskupów, teologów i nauczycieli, którzy w obecnych czasach z Opatrzności Boga znajdują się przecież w każdym z narodów Zachodu i Wschodu".

«« | « | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama