Prof. W. Hryniewicz: Przywyknięcie do podziału to wielki grzech chrześcijan

"Przywykliśmy do sytuacji podziału w chrześcijaństwie i to jest być może jednym z największych naszych grzechów" - uważa ks. prof. Wacław Hryniewicz.

KAI: Jednak były wyjątki w naszym Kościele, ludzie, którzy relacje katolicko-prawosławne widzieli inaczej...

- Stale wracam do osoby mądrego, francuskiego jezuity, ks. Filipa de Régis (1897-1955). W 1992 r. opublikowano jego niezwykły duchowy testament o szczególnej aktualności ekumenicznej, wyraźnie kontrastujący z duchem prozelityzmu biskupa d`Herbigny`ego. Francuski jezuita tuż przed śmiercią w 1954 r. przewidział misyjną nadgorliwość katolików, protestantów i innych grup chrześcijan, kiedy nadejdzie godzina wolności dla Rosji. Obawiał się, że przyniesie to niepowetowane szkody dla pojednania Kościoła katolickiego i prawosławnego. Ks. de Régis był szanowany przez prawosławnych i grekokatolików. Powtarzał, że powinniśmy być "bardziej chrześcijanami niż katolikami", w przeciwnym razie będą wciąż mnożyły się konflikty.

KAI: Problem prozelityzmu wybuchł szczególnie po ustanowieniu w 2002 r. katolickich diecezji na terenie Rosji...

- Konflikt zaostrzył się wraz z oficjalnym erygowaniem czterech katolickich diecezji. Dopóki były tam jedynie administratury apostolskie ustanowione po roku 1992, dopóki starano się przestrzegać zasad dokumentu watykańskiej Komisji "Pro Russia", zachęcającego do konsultacji we wszystkich ważnych sprawach dotyczących obu stron - dopóty relacje te nie budziły większych obaw. Po ustanowieniu diecezji bez żadnych konsultacji z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym, wbrew podpisywanym wcześniej dokumentom, doszło do otwartego konfliktu. W uzgodnieniu katolicko-prawosławnym z Balamand (nr 22 i 29) zaleca się, aby nie tworzyć paralelnych struktur Kościelnych w krajach tradycyjnie prawosławnych. Podobnie w "Charta Oecumenica", którą Kościół katolicki również uroczyście podpisał czytamy: "Zobowiązujemy się rozmawiać z innymi Kościołami o naszych inicjatywach dotyczących ewangelizacji, porozumiewać się, aby przez to uniknąć szkodliwej konkurencji, jak również niebezpieczeństwa nowych podziałów".

Wybitny francuski ekumenista, dominikanin o. Hervé Legrand pisał, że jeśli popatrzymy na akt formalnego utworzenia tych diecezji, to rzeczywiście pod względem jurydycznym papież nie jest zobowiązany do informowania o tym innych Kościołów. Od strony symbolicznej wymowy faktów była to wszakże decyzja wielce niefortunna. Nie postąpiliśmy wobec Kościoła prawosławnego jak Kościół siostrzany. Kwestia struktur okazała się ważniejsza niż pokój i zgoda między Kościołami.

Sprawa Ewangelii i chrześcijańska wiarygodność w świecie wiele tracą wskutek nowego wyobcowania między Kościołami i każdorazowego nawrotu konfesjonalizmu. Uruchomiona zostaje wówczas szkodliwa logika konkurencji. Szkoda, że dokonało się to w ostatnich latach życia Jana Pawła II, co położyło się cieniem na relacjach katolicko-prawosławnych, tak dobrze się zapowiadających i rozwijających na początku jego pontyfikatu.

KAI: Czym wzajemnie możemy się obdarzać, prawosławni i katolicy? Czego oczekiwaliby od nas prawosławni, a co my powinniśmy od nich czerpać?

- Jest to odwieczna kwestia ekumenii, czego chrześcijanie mogą się nawzajem od siebie uczyć. Sądzę, że samo zwracanie uwagi na piękno liturgii i śpiewu nie wystarcza. Potrzebna jest całościowa wizja synodalności Kościoła. Sami teologowie prawosławni przyznają, że zasada synodalności nie zawsze jest w pełni realizowana także w Kościele prawosławnym. Świadczą o tym choćby pojawiające się od czasu do czasu antagonizmy pomiędzy poszczególnymi. Kościołami autokefalicznymi. Wszyscy nie dorastamy do pewnych ideałów eklezjalnych, które sobie stawiamy przed oczy. Możemy się wiele uczyć patrząc na doświadczenie wieków i świadectwa tych, którzy dochodzili do prawdy nie poprzez decyzję jednego, ale wszystkich najbardziej odpowiedzialnych za sprawy Kościoła. Taki jest sens greckiego słowa "sýnodos" - wspólna droga. Logika prawosławnej synodalności powinna przenikać się z bardziej centralistyczną logiką eklezjologii rzymskokatolickiej i ją korygować. Wtedy może narodzi się kiedyś nowa jakość myślenia eklezjologicznego, inspirowanego zasadą wzajemnego przenikania się świadomości (perichóresis). Niedościgłym wzorem jest w tym względzie chrześcijańska nauka o Trójcy Świętej i wzajemnych relacjach Osób Boskich. Nie bez powodu dokumenty pierwszego dziesięciolecia dialogu katolicko-prawosławnego często nawiązują do tajemnicy jedności i pełnej wzajemności Osób Boskich.

«« | « | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama