Rocznice znaczące zobowiązują do pamięci. Niewątpliwie godnym przywołania jest 40-ta rocznica powstania Soborowego Dekretu o ekumenizmie, która przypada 21 listopada 2004 roku.
Chrystocentryzm refleksji Dekretu o ekumenizmie wprowadza zmodyfikowane podejście do sprawy odbudowywania chrześcijańskiej jedności. Oznacza to konkretnie odejście od modelu "powrotu do Rzymu" [26] a wprowadzenie modelu "powrotu do Chrystusa". Zgodnie z tym modelem, żaden z istniejących Kościołów chrześcijańskich czy Wspólnot Kościelnych nie może czuć się uprzywilejowany w odniesieniu do Chrystusa, uważać że zajmuje najlepsze miejsce przy Jego boku i że sam jest jedynym prawdziwym Kościołem na ziemi. Owszem wszystkie zostały umieszczone w pewnym sensie na jednej płaszczyźnie, w równej relacji do Chrystusa, ponieważ dla każdego z nich Chrystus jest jedyną i wyłączną zasadą eklezjalności i wszystko, co posiadają, zawdzięczają właśnie Jemu. Na pewno można by poszerzyć przedstawiony zestaw implikacji chrystologicznych Dekretu, wymieniając chociażby tylko zagadnienie granic Kościoła, czy przynależności do Kościoła, ekumenizmie duchowym czy teologię jedności chrześcijan i jedności Kościoła [27]. Jednakże te wskazane wyżej mają fundamentalne znaczenie w katolickim zwrocie ekumenicznym. Dekret o ekumenizmie nie jest ostatnim słowem Kościoła w sprawie ekumenizmu, co więcej , nie chce swymi wypowiedziami uprzedzać "przyszłych inicjatyw Ducha Świętego" (DE 4). Tym stwierdzeniem Dekret przypomina, iż Kościół rzymskokatolicki, tchnie dynamizmem instytucji, która za sprawą Ducha Świętego gotowa jest do przekraczania własnych granic. II Sobór Watykański rozpoczął dzieło odnowy, które ciągle domaga się kontynuacji.
Tymczasem, czyż nie do nas odnoszą się słowa Jana Chrzciciela: "Pośrodku was stanął ten, którego wy nie znacie?" (J 1,26) Czyż daleki od prawdy jest prawosławny teolog Paul Evdokimov, gdy mówi: "To Kościół posiada posłannictwo, ale wyzwolicielami stają się inni?" Oto pytania nad którymi trzeba nam się dzisiaj pilnie i rzetelnie zadumać. Pozostajemy wciąż ludźmi drogi, wędrującymi w tajemnicę. Nasze ludzkie wysiłki zmierzają stale do rozpoznania, do otwarcia oczu - tak jak tego doświadczyli uczniowie wędrujący do Emaus. Jest to pospolita, ale konieczna droga ludzi ciągle od nowa uczących się swego Mistrza i Pana - Jezusa Chrystusa.
Wieczni z nas katechumeni, nie dorastający do wielu głoszonych przez Niego prawd i stąd - nie dość sprawiedliwi, czystego serca, ubodzy, pokój czyniący... A jeżeli o apostolstwo jedności chodzi, czy potrafię odnaleźć w nim samego siebie? czy uświadamiam sobie, że ekumenizm nie jest li tylko poletkiem studiów dla teologów, lecz wymiarem istotnym chrześcijaństwa, bez którego nie może ono być w pełni zrozumiane ani prawdziwie przeżyte? Czyż krzyż rozdartego chrześcijaństwa stanowi przedmiot mojej troski w rozmowie z Bogiem? Czy potrafię przebaczać winy i prosić o przebaczenie własnych win? Czy stać mnie na uczciwość intelektualną, by pogłębić swoją wiedzę religijną o moich braciach inaczej wierzących? Czy posiadam, czytam i rozważam Pismo Święte? Czy korzystam ze sposobności, by wspólnie się modlić, spotykać, studiować, współpracować z braćmi innych Kościołów? czy odnawiam swoje życie w Chrystusie, korzystając z tajemnic sakramentalnych, zwłaszcza z Eucharystii?... Te i dalsze pytania powinniśmy sobie i postawić w imię wierności dla woli Chrystusa, w imię ocalenia i pogłębienia naszych braterskich, chrześcijańskich więzi, a także w imię ludzkości zagrożonej w swym bycie i oczekującej od nas odnowy świata.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."