Sytuacja w Syrii i Iraku jest krytyczna. Niezbędne jest szybkie podjęcie działań, by powstrzymać agresję i niesłychaną przemoc ze strony tak zwanego Państwa Islamskiego – uważa abp Dominique Mamberti.
Coraz większy niepokój wzbudza los porwanych 22 kwietnia dwóch metropolitów Aleppo.
Maronici i wszyscy libańscy chrześcijanie winni okazać wielkoduszność wypędzonym chrześcijanom, których wojna w Syrii i Iraku zmusiła do opuszczenia własnej ziemi.
Samochód-pułapka wybuchł rano w chrześcijańskiej dzielnicy Damaszku zabijając, co najmniej 13 osób. Podobna bomba została odpalona przed szpitalem w Aleppo powodując śmierć ponad 30 osób.
Szacuje się, że w Syrii każdego miesiąca ginie co najmniej 5 tys. osób. Codziennie umiera 30-40 dzieci.
Dramatyczne apele o pomoc dla mieszkańców syryjskiej Mezopotamii płyną z jej stolicy. Miasto Hassaké na wschodzie Syrii jest odizolowane od reszty świata.
Gregorios Ibrahim i Boulos Yazigi przebywają w wiosce Bshaqtin oddalonej 20 km na północny zachód od Aleppo.
Syryjscy chrześcijanie ponawiają protesty przeciwko fali porwań dla okupu. W ostatnich tygodniach tylko w mieście Hassaké doszło do aż 50 takich przypadków, z czego prawie połowa dotyczyła wyznawców Chrystusa.
Znalazły się one w centrum obrad synodu melchickiego.
Świat zapomniał o Syrii, nie interesuje się już trwającą tam wojną – ostrzega ks. Ziad Hilal, koordynator kilku ośrodków dla uchodźców i ofiar wojny w Homs prowadzonych przez tamtejszych jezuitów.