Tak jak w ostatnich miesiącach na kijowskim Majdanie, również w Doniecku na wschodniej Ukrainie stanął namiot, w którym chrześcijanie różnych wyznań modlą się o pokój i zachowanie jedności kraju.
Już od prawie dwóch miesięcy na jednym z placów w centrum miasta modlitwy w tych intencjach wznoszą wspólnie prawosławni, katolicy obrządku łacińskiego i bizantyjsko-ukraińskiego oraz protestanci.
Brak tam jednak oficjalnych przedstawicieli Cerkwi związanej z patriarchatem moskiewskim. Rzecznik diecezji donieckiej tego Kościoła poinformował dziennikarzy, że pragnie zachować neutralność i nie opowiadać się za żadną ze stron, ale wciąż apeluje i modli się o pokój. Tamtejszy duszpasterz greckokatolicki mówił jednak przedstawicielom mediów, że wielu duchownych wspomnianej Cerkwi zajmuje postawę wyraźnie prorosyjską. Za jednością i pełną niezależnością Ukrainy opowiadają się oczywiście prawosławni należący do patriarchatu kijowskiego.
Grekokatolików jest obecnie w Doniecku i okolicy ok. 15 tys. Są to głównie potomkowie przesiedleńców z zachodniej Ukrainy, deportowanych tam na rozkaz Stalina w latach 50. ubiegłego wieku. Mimo zepchnięcia ich Cerkwi w 1946 r. do katakumb zachowali oni wierność Kościołowi katolickiemu i wytrwali aż do upadku Związku Radzieckiego, gdy przywrócono im wolność wyznania. Obecnie czują się zagrożeni działaniami prorosyjskich separatystów.
Na chwilę obecną nie wiadomo, czy dokonano również aresztowań.
Odnotowano też wzrost dyskryminacji wyznawców Chrystusa w miejscach pracy.