Wiara stanowi korzeń i początek zbawienia, jest zasadniczą decyzją i zasadniczą postawą w życiu chrześcijańskim.
Jest gotów przyjąć od Niego każdą informację dotyczącą tajemnic Bożych oraz tajemnicy panowania Boga w człowieku; bo kto widzi Jezusa, widzi Boga (por. J 12,45). Człowiek zostaje dopuszczony do najgłębszego pokładu życia, do serca Chrystusowego (l Kor 2.16). Taka wiara w Jezusa nie poprzestaje jednak na uwielbieniu z dystansu, ale żąda konsekwencji i naśladowania. Stałość wiary bywa atakowana przez małą wiarę oraz przez nieufność. Mimo zgorszenia Jego męką i krzyżem wytrwać przy Jezusie i doświadczyć zmartwychwstania - to oznaka zwycięskiej skuteczności wiary, którą w starochrześcijańskim credo wyraża krótkie: „Jezus Chrystus jest Panem” (tzn. Bogiem).
W akcie wiary jest więc obecny zarówno Bóg w osobie Jezusa i On przychodzi do człowieka, jak również człowiek, który przychodzi do Jezusa, a tym samym do Boga. Wiara jest „relacją do Boga, która obejmuje całego człowieka, z całym jego zewnętrznym zachowaniem i życiem wewnętrznym” (A. Weise). Człowiek pochwycony przez Jezusa, człowiek „vis-a-vis Jezusa” (Pascal), człowiek, „który stał się współczesnym Jezusowi" (Kierkegaard), ma taką samą szansę uwierzenia, jak ten, który spotkał historycznego Pana. W Ewangelii Mateusza (14,22-33), czyli w relacji o Jezusie zawierającej powielkanocne już doświadczenie żyjącego Pana, a więc znamiennej dla każdej późniejszej sytuacji w zakresie wiary, znajdują się ujęte w sposób mogący służyć za przykład elementy tej ostatniej.
Daremna walka mężczyzn w łodzi z wiatrem i z wysoką falą uwidacznia alegorycznie ludzką egzystencję bez Boga, pozostawanie w niewierze. Owo zaś zniechęcenie płynące z rodzącego się zwątpienia jest znamienne dla rezygnacji, której źródło tkwi w niewierze. W takiej sytuacji zbliża się jakaś postać zarysowana najpierw słabo i ledwie dostrzegalnie, potem coraz wyraźniej. Wyłania się ona i zbliża do niewierzącego ze środka prawie beznadziejnego mroku, z ,,nicości”, jak to określa egzystencjalizm. Natychmiast też zostaje podjęta próba zaszeregowania tego, co się zbliża, do zjawisk wytłumaczalnych i łatwo poznawalnych, przynależnych do racjonalnie uporządkowanego świata: widmo. A więc halucynacja, produkt podrażnionej fantazji, a zatem właściwie nic. Tę próbę wyjaśnienia krzyżuje jednak wyraźnie słyszalny głos z naprzeciwka: „To ja jestem”. Głos ten nawet wzywa do odwagi i do wyzbycia się lęku. Początkowa nadzieja, że to jest przecież rzeczywistość, wyjście, odpowiedź na pełen zwątpienia dylemat, że to postać, której można by zaufać, odżywa na nowo, tym razem o wiele mocniej. A skoro głos był słyszany i skoro ten, kto mówił, szedł po wodzie, a więc ujawnił największą moc, rośnie prawdopodobieństwo, że to ktoś, kto rzeczywiście może dać moc i ukazać sens. I teraz ma miejsce ryzykowne: ,,Jeśli to Ty jesteś (wątpliwość wchodzi jeszcze w grę), rozkaż, abym przyszedł do Ciebie”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."