Cel Jego przyjścia można tak ująć: Bóg chce się darować światu, aby go pociągnąć ku sobie.
Na temat samego faktu tkwienia człowieka w tego rodzaju sytuacji zła i nieszczęścia panuje daleko idąca zgodność. Już jednak w momencie uzasadniania takiego stanu zapatrywania różnych światopoglądów okazują się bardzo zróżnicowane. A już całkowicie przeciwstawne opinie wypowiadane są odnośnie do wyjścia z tego dylematu. Pytanie dotyczące wyjścia ze zła i nieszczęścia stanowi ukryty problem podstawowy każdej religii. Pomijamy tu wszelkie próby są mów y bawienia, głoszone przez inne religie, a przede wszystkim przez niereligijne prądy dawnych epok jak na przykład: przez postęp, kolektyw, marksizm, humanizm. Może dla pewnych ludzi narkomania, alkohol, seks i tym podobne stanowią rodzaj próby, by przynajmniej na kilka godzin uwolnić się od beznadziejności i by w harmonii, w zadowoleniu z ,,Boga i świata” - jak się to mówi - być bezgranicznie szczęśliwym.
Dla chrześcijaństwa nie ulega wątpliwości podstawowy fakt: jakkolwiek postęp i wszelkie inne ludzkie wysiłki są konieczne i mogą powodować posuwanie się do przodu, to jednak człowiek nie może sobie samemu nieść ratunku w sytuacji nieszczęścia i zła - podobnie jak nikt nie może sam siebie wyciągnąć z bagna posługując się własnym warkoczem. Człowiek oddalił się wprawdzie samowolnie od Boga poprzez grzech, do nawiązania kontaktu on sam nie może jednak doprowadzić. Pomoc i ratunek - my, chrześcijanie, mówimy o „wybawieniu” - muszą polegać na pokonaniu przestrzeni dzielącej nas od Boga, a to może się stać jedynie za sprawą Bożą - i to stało się za sprawą Bożą. W Jezusie Chrystusie On znów zbliżył się do człowieka, w Nim została jeszcze wspanialej odbudowana wielkość człowieka, którą ongiś zaplanował Bóg. Dzięki Niemu dobro na świecie staje się mocniejsze niż zło.
Bóg dokonał rzeczy najodważniejszej spośród tych, które mogły się stać, i w tym okazał się znowu „miłością”: wszedł w nasz świat naznaczony grzechem. W osobie swego Syna On sam wziął na siebie nieszczęsną naszą sytuację, stał się jednym z nas, poniósł naszą śmierć. W człowieku Jezusie z Nazaretu owo ludzkie „Nie” rzucone Bogu stało się znowu „Tak”. On powiedział o sobie: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał [...]” (J 4,34). W ten sposób przestrzeń dzieląca nas od Boga została radykalnie pokonana na razie w jednym miejscu, mianowicie w Jezusie Chrystusie, a panowanie grzechu na świecie - złamane.
Chociaż człowiek opuścił Boga, to jednak Bóg nie opuścił człowieka. Przeciwnie, On bierze cierpienie świata na siebie i czyni z niego swój własny los. Owszem, On sięga aż do jego korzeni - do grzechu. Paweł powiada wręcz, że Bóg Syna swego „dla nas grzechem uczynił” (2 Kor 5,21). Bóg i grzech - to skojarzenie, z którego nic nie możemy zrozumieć. W losie Chrystusa uwidacznia się wyraźnie cały dramat oddalenia się człowieka od Boga, gdyż Jego solidarność z nami sięga aż po opuszczenie Go na krzyżu („Boże mój. Boże mój, czemuś mnie opuścił?” - Mt 27,46), a więc aż po ostateczne granice ludzkiego cierpienia i umierania. W tym kontekście jeszcze raz trzeba podkreślić: Bogu nie podoba się, że cierpi człowiek albo nawet Jego Syn. On pragnie naszego szczęścia i z tej racji posługuje się czymś najwznioślejszym, mianowicie samym sobą w Chrystusie. Gdyby był jeszcze potrzebny dowód na miłość Bożą, która wciąż na nowo jest nam przekazywana, wówczas tu został nam dostarczony, ponieważ „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). Niechaj zrozumie, kto chce.
Jakże jednak niewystarczające jest wyobrażenie wielu ludzi - również wielu chrześcijan - o tym zbawczym zdarzeniu: Człowiek zgrzeszył. Bóg rozgniewał się i żąda sprawiedliwej kary. Konieczne jest nieskończenie wielkie zadośćuczynienie. Syn sam się ofiarowuje i kroczy straszliwą drogą cierpienia; sprawiedliwości stało się zadość.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Ciąg dalszy kampanii reżimu prezydenta Daniela Ortegi przeciwko Kościołowi katolickiemu.
Podczas liturgii odczytano Przesłanie Soboru Biskupów z okazji 100-lecia autokefalii.
W Białymstoku odbył się z tej okazji koncert dzieł muzyki cerkiewnej w wykonaniu stuosobowego chóru.