Skąd więc zło i grzech?
Skoro grzech tak bardzo dotyka samego człowieka, powstaje pytanie: Jak dochodzi do tego, że człowiek dobrowolnie tak bezmyślnie postępuje? Właściwie jest to nie do zrozumienia. Człowiek może zmierzać jedynie do czegoś, co mu się wydaje dobre i wartościowe. A zatem również grzech musi mu się przedstawić w szacie dobra i wartości godnej zabiegów, w przeciwnym bowiem razie nikt nie zdecydowałby się zgrzeszyć.
Złodziej na przykład uważa, że posiadanie cudzego mienia przyniesie mu szczęście i wzbogaci go. Kto kłamie, ten chce ujść kary albo też chce zdobyć uznanie u ludzi, itd.
Tylko w ten sposób staje się wytłumaczalne to, że człowiek jest w stanie zdecydować się na grzech i że przedkłada go nad przyjaźń z Bogiem. Wprawdzie za każdym razem doświadcza przy tym, że się myli, że grzech nie popłaca i zaczyna żałować. Miota się między chceniem i spełnieniem tak, że już św. Paweł wzdycha: „Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę” (Rz 7,19).
Mimo to człowiek sam z siebie nie byłby zdolny do grzechu. Pismo święte pokazuje, że dochodzi tu pokusa z zewnątrz. Czyż patrząc na nieludzkie zbrodnie popełnione choćby w obozach koncentracyjnych, nie odnosimy wrażenia, że tego rodzaju złośliwość nie jest już wcale ludzka? Że musi się za tym kryć silniejsza duchowa moc, coś demonicznego? Tego rodzaju moce i władze zaprzeczające istnieniu Boga, Pismo święte nazywa diabłem. Określa go jako „kłamcę od początku”, „diabolus”, to znaczy jako mąciciela, który przeinacza wartości i otumania nas. Tylko tym sposobem grzech staje się dla człowieka czymś godnym zabiegów oraz pożądania. Największe jego oszustwo polega na tym, że stara się wyperswadować fakt grzechu i winy. Wszystko to jednak nie może być usprawiedliwieniem dla człowieka, gdyż tylko i wyłącznie w wyniku jego osobistego przyzwolenia może zaistnieć grzech.
Jak mamy sobie wyobrazić diabła? Pismu świętemu nie zależy, by się na ten temat wypowiedzieć. Ono chce jedynie przedstawić rzeczywistość i działania tych diabelskich mocy.
Czy poza „diabłem” stoi jakaś moc osobowa, czy też jest to jedynie abstrakcyjne pojęcie zbiorowe dla określenia zła na świecie? W Nowym Testamencie z jednej strony napotykamy mówienie o diable jako o mocy osobowej, na przykład przy kuszeniu Jezusa i przy wypędzaniu złych duchów; z drugiej zaś demony ukazują się również jako moce i władze nieosobowe (por. Ef 6,12; l P 5,8-9).
Nauka Kościoła zawsze widziała związek pomiędzy „złem” i „złym” i łączyła je: ,,bo diabeł i inne złe duchy zostały stworzone przez Boga zgodnie z ich naturą jako dobre, ale z własnej winy stały się złymi. Człowiek grzeszy jednak za poduszczeniem diabła [...]” (IV Sobór Lateraneński, 1215).
Podsumujmy: Zło na świecie pochodzi od samego człowieka, gdy ten sprzeciwia się woli Bożej. Czy w ten sposób zło zostało całkowicie „wyjaśnione”? Uważamy, że nie. Doskonale można zrozumieć, jeżeli po wszystkim, co dotychczas powiedziano, powstaną na nowo pytania i sprzeciwy: Dlaczego w takim razie daje nam Bóg ową straszną wolność grzeszenia? Czyż nie staje się współwinny jej skutków, to znaczy zła? Przecież On to wszystko dopuszcza. - Trzeba tu przywołać wszystko, co uprzednio powiedzieliśmy o wolności. Dać człowiekowi taką wolność było ryzykiem, ale też bez niego człowiek znaczyłby niewiele więcej niż bezwolne narzędzie. Bóg chce mieć człowieka większym. Czy wolno nam za to oskarżać miłość Boga? Wielkość jest zawsze narażeniem na niebezpieczeństwo.
Więcej na następnej stronie