Domysły na temat Jezusa
O wiele bardziej jednak niepokoi pytanie, kim jest właściwie Jezus i co znaczy On dla ludzi, a zatem i dla mnie. Tu rozpoczynają się najdziwniejsze i najbardziej różnorodne domysły wokół Jego osoby. W wyniku szamotania się w tę i tamtą stronę powstało mnóstwo nieporozumień, dopiero więc po krytycznym rozprawieniu się z nimi zarysowuje się powoli nieco wyraźniejszy kształt tej tak charakterystycznej postaci; Jezus nabiera konturów, poszczególne ujęcia Jego osoby łączą się w całościowy obraz. Z dość mglistego, wątpliwego, problematycznego i niepewnego Jezusa z Nazaretu wyrasta dzięki wyjaśnieniom prowadzącym od niewiary do wiary cały Jezus Chrystus, któremu można uwierzyć, ponieważ On sam sprawia, że wierzymy. Wokół Jezusa powstają następujące kwestie: ,,Co to jest?” (Mk 1,27); „Kim właściwie On jest [...]?” (Mk 4,41); „Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego" (Mk 2,12); „Odszedł od zmysłów” (Mk 3,21).
Podnosi się wątpliwości wokół osoby Jezusa. W ten sposób przykłada się do korzenia chrześcijaństwa siekierę i próbuje się razem ze zniszczeniem Chrystusa zburzyć także wiarę chrześcijańską, a przynajmniej pozbawić ją wszelkiego znaczenia. On jest wszakże wart tych wątpliwości, gdyż tu oczekuje człowiek ostatecznej informacji i odpowiedzi. Jezus sam prowokuje do powątpiewań, stawia pytania i czyni wiarę możliwą jedynie w wyniku stawiania pytań. - „Skąd Ty jesteś?” (J 19,9); „Czego chcesz od nas [...]?” (Mk 1,24; 5,7) pytają ludzie. Także Jezus pyta: „A wy za kogo mnie uważacie?” (Mk 8,29); „Kogo szukacie?” (J 18,4).
Jezus jest „wieloznaczny” - na początku poprzestaje na aluzjach, pozostawia człowiekowi wolną wolę, aby ten opowiedział się za albo przeciwko Niemu (Mt 12,30). Jezus burzy wszystkie pojęcia i schematy. Również od dawna ustalone tytuły na określenie oczekiwanego wybawcy po prostu nie pasują, trzeba je poszerzyć i uzupełnić. On zawsze pozostawia możliwość bardziej wnikliwego i głębszego poznania Jego istoty (por. J 16,13) dołączając tu wyjaśnienie roli Ducha Świętego. W ten sposób z bezradności kiełkuje nadzieja, mała wiara, która jest marna, a mimo to może się rozwinąć.
Jezusa niełatwo ująć, niełatwo zatrzymać (J 20,17), On pojawia się stopniowo, wciąż jednak wymyka się spojrzeniom, rękom i umysłom tych, którzy chcieliby Go pojąć. Scena wniebowstąpienia jest sceną ilustrującą stosunek człowieka do Jezusa. Dopiero był tu. Gdzież jest teraz? Jest albo Go nie ma? Dokąd idzie, skąd przychodzi? Jest tu czy jest tam? (Mk 13,21). A może jest „obietnicą, o której nikt nie wie, kto ją spełni?” (Koster).
Więcej na następnej stronie