Mój pokój wam daję (J 14,27)

© Materiały opracowane przez Radę Episkopatu ds. Ekumenizmu oraz Polską Radę Ekumeniczną

EWANGELIA: Mt 8,23-27

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Potem [Jezus] wsiadł do łodzi, a z Nim Jego uczniowie. Nagle na jeziorze zerwała się tak gwałtowna burza, że fale zalewały łódź. A Jezus spał. Wtedy zwrócili się do Niego i obudzili Go wołając: Panie, ratuj! Giniemy! On zaś zapytał: Dlaczego się boicie, ludzie małej wiary? Następnie wstał, zgromił wichry i jezioro, i nastała głęboka cisza. Ludzie natomiast pytali zdumieni: Kim On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne?

Oto Słowo Pańskie.

HOMILIA

Słowa Ewangelii według św. Mateusza z rozdziału ósmego przenoszą nas w sytuację wielkiego zagrożenia, jakiego doświadczyli Apostołowie. Na spokojnym zazwyczaj jeziorze nastaje nagła burza. Żywioł zagraża podróżującym. Fale zalewają łódź i powodują panikę wśród pasażerów. Tylko jeden wydaje się nieporuszony. To Jezus, którego z nutą wyrzutu zbudzą Apostołowie, domagając się opanowania sytuacji kryzysowej. I rzeczywiście, zgodnie z oczekiwaniem, na słowo Pana burza ustaje, a zdumieni ludzie nie mogą jeszcze pojąć, co zaszło.
Jeżeli w dniu dzisiejszym, szóstym dniu naszego modlitewnego błagania o jedność chrześcijan, odczytujemy ten fragment Ewangelii, to zapewne nie dlatego, że chcemy przypomnieć sobie o tamtym wydarzeniu sprzed dwu tysięcy lat. Może nawet nie po to, aby przekonać się o zbawczej mocy i potędze Chrystusa czy porównać naszą wiarę ze zbyt małą wiarą uczniów.
Nasze tegoroczne modlitwy zanosimy do Pana Boga pod hasłem „Mój pokój wam daję”, a temat dzisiejszego dnia Tygodnia Modlitwo Jedność Chrześcijan brzmi „Nie lękaj się”. Pierwszym więc powodem, dla którego dziś czytamy z Mateuszowej Ewangelii opowiadanie o burzy na jeziorze, jest szukanie pewności i bezpieczeństwa u Tego, który uwalnia od lęku i trwogi. Obecność Jezusa daje nam nie tylko przejściowe poczucie bezpieczeństwa, jako zaspokojenie psychologicznej potrzeby każdego z nas. Daje coś o wiele głębszego. Uwalnia od egzystencjalnego lęku o własne przeznaczenie. W wymiarze społeczności Kościoła natomiast utwierdza naszą wiarę w obietnicę niezłomności Kościoła, jakiej Pan udzielił mu, gdy mówił, że „bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). Chrystus uwalnia nas od lęku. Sprawa naszego życia wiecznego jest w ręku Boga. Nie jest igraszką żywiołów, mocy czy potęg. Podobnie rzecz się ma z dziełem budowania jedności Chrystusowego Kościoła. Ostatnie słowo należy do Niego, do Pana dziejów. W zrealizowaniu obietnicy „jednej owczarni i jednego pasterza” (J 10,16) nie przeszkodzą Mu ani żywioły tego świata, ani nasza ludzka - największa choćby - nieudolność, ani nawet nasz grzech, będący zawsze u źródeł podziału.
Jakże tematyka dzisiejszego dnia współbrzmi ze słowami papieża Jana Pawła II, który u początku swego pontyfikatu, 25 lat temu wołał: „Nie lękajcie się! Nie lękajcie się otworzyć na oścież drzwi Chrystusowi!” Chrystusowego Kościoła nie przezwyciężą ani wichry historii, ani burze dziejów. Nie zaleją go fale - choćby największe - wzajemnych krzywd, oskarżeń, urazów, a nawet nienawiści. Żywioły podziałów nie zniweczą Boskiej obietnicy jedności Kościoła.
Nie bój się - powiada Pan przez usta proroka Izajasza – „bo Ja jestem z tobą” (Iz 43,5). A św. Jan przepisuje nam receptę na strach, jak na chorobę lekarstwo. Tym lekiem jest miłość. Ona uwalnia od wzajemnych niechęci i uprzedzeń. Bo w miłości nie ma lęku. Jeśli są w nas jeszcze lęk przed sobą i brak zaufania, to objawiają one braki w naszej wzajemnej miłości. Boga kocha się przecież „przez bliźnich”, a nie „z wyłączeniem bliźnich”.
Jest przecież - myślę - jeszcze jedna przyczyna, dla której w tym ekumenicznym tygodniu czytamy Ewangelię o burzy na morzu. Bóg może jednym słowem uciszyć burzę. Może jednym gestem zakończyć nasze rozdarcie, jak jednym tchnieniem może powołać do życia i zakończyć życie oraz historię świata zakończyć. Dlaczego jednak tego nie czyni? Czy nie dlatego, aby nam dać czas dojrzewania do wzajemnej miłości? Czy nie taka jest właśnie "Boża pedagogia" względem poróżnionych chrześcijan, uczniów niespokojnie oglądających się jeden na drugiego i wreszcie na Pana, aby „coś” z zagrożeniem, z kryzysem zrobić?
I na koniec jeszcze jedna refleksja. Nie ma „czasów złych”. Dziś nie jest ani lepiej, ani gorzej. Dziś ani łatwiej, ani trudniej dostrzec obecność Pana i całą ufność złożyć w Nim. Nie lękaj się więc. Wierność Panu jest także drogą do wzajemnego pojednania. Zaufaj!

Ks. Przemysław Kantyka – Kielce

Modlitwa powszechna (przyczynna)

Więcej na następnej stronie
«« | « | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama