Artykuł, który dziś publikujemy nie jest nowy. Ukazał się w pierwszym numerze Studiów i Dokumentów Ekumenicznych w 1997 roku. Jako świadectwo swoich czasów pomaga zrozumieć skomplikowane sprawy związane z relacjami miedzy Moskwą a Konstantynopolem. Dlatego, w kontekście obecnego sporu w Kościele prawosławnym zdecydowaliśmy się na jego przypomnienie.
Według korespondenta „Prasowego serwisu prawosławnego" (Paryż) w Estonii w chwili obecnej znajdują się 84 parafie prawosławne i jeden żeński klasztor w Piuchiszy. Wśród tych parafii 54 ma wiernych w większości posługujących się językiem estońskim, istnieje też kilka mieszanych językowo. Te wszystkie rzeczywiście postanowiły podporządkować się jurysdykcji Konstantynopola, lecz one razem liczą tylko około 7 000 wiernych. Pozostałe 30 całkowicie rosyjskojęzycznych, jak i monaster w Piuchiszy, w którym przebywa wspólnota 140 mniszek, zachowuje wierność wobec Moskwy. W strefie przygranicznej, przykładowo w obwodzie Narwy, cały zespół wspólnot pragnie pozostać w Patriarchacie Moskiewskim. W całości reprezentuje on 50 do 100 tys. wiernych, całość ludności rosyjskojęzycznej w Estonii liczona jest na pół miliona osób. Korespondent owego PSP podaje ścisłe dane, że w kraju tym pracuje 42 księży i diakonów. Dziesięciu księży pochodzenia estońskiego, podobnie jak dwu innych pochodzenia rosyjskiego, jest skłonnych powrócić do Patriarchatu ekumenicznego, podczas gdy pozostałych 30 księży opowiada się za utrzymaniem jurysdykcji Moskwy. Przykład Tartu, drugiego co do wielkości miasta kraju, pokazuje złożoność sytuacji: parafia św. Jerzego, w której obrzędy liturgiczne sprawowane są po estońsku, pragnie zostać wierna Patrarchatowi Moskiewskiemu, podczas gdy ksiądz z rosyjskojęzycznej parafii Zaśnięcia Matki Bożej, wbrew stanowisku większości parafian, wybrał podległość prawną wobec Konstantynopola.
W liście z 24 lutego 1996 r. , pisanym nazajutrz po zerwaniu wspólnoty do patriarchy Aleksego II , patriarcha Bartłomiej I ubolewał nad brakiem zrozumienia ze strony Kościoła rosyjskiego i oskarżał go o wykorzystywanie negocjacji jako pretekstu dla niekończącego się napięcia, przez co czyni się poważną szkodę świętej sprawie prawosławia w Estonii. W oczach patriarchy obecnie urzędujący w Tallinie arcybiskup Kornel reprezentuje kontynuację bezwzględnego pogwałcenia porządku kanonicznego, dokonanego przez armię Stalina w 1944 r. Wyjście arcybiskupa Aleksandra i jego kleru w 1944 r. - przypomina on - dokonało się w czasie, gdy już prześladowania Kościoła rosyjskiego były zakończone, a więc jest rzeczą oczywistą, że Kościół rosyjski był wmieszany w sprawę wygnania prawosławnych Estonii po to, by wykorzystując tę sytuację przejąć terytorium estońskie Kościoła prawosławnego. Diecezja obecnego arcybiskupa nie jest więc kanoniczna i jego owieczki nie powinny byś traktowane jako kontynuacja Apostolskiego Kościoła Prawosławnego Estońskiego sprzed 1940 r., jeśli się weźmie pod uwagę imigrację rosyjską do Estonii, jaka nastąpiła od tego czasu. Jak Kościół może być nazywany „estońskim", skoro jest złożony z imigrantów rosyjskich? - pyta patriarcha. Prawosławni estońscy, stanowiący inną narodowość, mają prawo, zgodnie z kanonem 34 Świętych Apostołów, ustanowić własny Kościół, z biskupami wybranymi spośród siebie i prymasem pochodzącym z ich ludu, szczególnie odkąd stanowią naród suwerenny i niepodległy. Kościół rosyjski nie ma racji oskarżając Patriarchat ekumeniczny o ingerowanie w wewnętrzne sprawy Patriarchatu Moskwy - wskazuje list. Raczej właśnie ten ostatni jest tym, który wyrwał Patriarchatowi ekumenicznemu Kościoły prawosławne w takich krajach, jak Estonia, Węgry i innych, zawsze przy pomocy siły armii sowieckiej. I nawet - dorzuca patriarcha - jeżeli chodzi tu o terytorium, które nie jest pod duchową jurysdykcją patriarchy ekumenicznego, to jednak według ścisłej interpretacji kanonów tenże jest zobowiązany do interweniowania, według bowiem kanonów 9 i 17 Soboru Chalcedońskiego zawierzona została Kościołowi Konstantynopola szczególnie uciążliwa odpowiedzialność osądzania spraw innych Kościołów lokalnych, jeśli jest on o to proszony. Patriarcha ekumeniczny więc czyni to, by bronić malej trzódki, a nie w interesie osobistym. I dalej Bartłomiej I zapewnia patriarchę Moskwy, iż broni on w Estonii również prawa prawosławnych pochodzenia rosyjskiego, bowiem stolica ekumeniczna nie może nigdy zapomnieć o tym, że wielki naród rosyjski od niej otrzymał Światło Chrystusa i chrzest, który zbawia. Matka nie przestaje kochać swych dzieci, nawet jeśli one jej nie uznają. Dotykając tego tematu patriarcha ekumeniczny mimochodem wyraził żal, że patriarcha Moskwy systematycznie odrzuca wszystko to, co świadczy o historycznym, fundamentalnym znaczeniu Kościoła w Konstantynopolu dla narodzin i rozwoju Kościoła Rosji i że zwraca się do niego jedynie jako do starszej siostry. W rezultacie patriarcha usprawiedliwia jeszcze raz przywrócenie Tomos z 1923 r. ze względu na klimat niepewności i wzajemnych podejrzeń z ostatniego czasu i ze względu na długą nieobecność niezbędnej protekcji kościelnej dla estońskich prawosławnych, która winna nie dopuszczać do wzrostu zagrożeń, jakie mogą dosięgnąć także inne Kościoły chrześcijańskie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."